tajemnice kosmosu



galaktyczny kanibalizm



Gdy spoglądasz na nocne niebo widzisz smugę rozświetlonych gwiazd. To nasza galaktyka - Droga Mleczna - nasz kosmiczny dom. Dlaczego właśnie Droga Mleczna? Ludzie od zawsze byli oczarowani nocnym niebem - o ile musiało być piękniejsze np. dwa tysiące lat temu, gdy w obserwacjach nie przeszkadzało "nasze" światło - blask miast, który można obserwować nawet z kosmosu i porównywać aglomeracje "po ciemnej stronie Ziemi" z rozgwieżdżonym niebem. Ale czy dziś ktokolwiek wyobraża sobie życie bez elektryczności? Starożytni Grecy nie mieli z tym problemu i namiętnie wpatrywali się w naszą galaktykę, która (w zgodzie z ich wierzeniami) kojarzyła im się z rozlanym mlekiem Hery, gdy odtrąciła Herkulesa od piersi.
Mamy to szczęście, że możemy obserwować naszą galaktykę w pięknej płaszczyźnie dzięki temu, że znajdujemy się na jednym z ramion, na peryferiach galaktyki ok 28 tys. lat świetlnych od jej centrum, podczas gdy średnica całej galaktyki liczy sobie ok. 100 tys. lat świetlnych.
Ale na niebie dostrzegamy nie tylko Drogę Mleczną, lecz miliony innych gwiazd, które czy aby na pewno w zgodzie z teorią rozszerzania się wszechświata oddalają się od siebie? Okazuje się, że nie koniecznie. Są bowiem galaktyki na stałe "związane" ze sobą, to tzw. Grupy Lokalne, które nigdy się od siebie nie oddalają a wręcz przeciwnie, dążą do zderzenia. W naszej Grupie Lokalnej znajdują się (zgodnie z obecnym stanem wiedzy) 54 galaktyki, wśród których największymi są Droga Mleczna, Wielka Mgławica Andromedy (oddalona o 2,5 mln. lat świetlnych) i Trójkąt (w odległości blisko 3 mln. lat świetlnych). Reszta galaktyk, zwana galaktykami karłowatymi jest zbyt mała (chodzi oczywiście o masę), by mogła się liczyć w grze - krążą wokół trzech gigantów, stopniowo przez nich "pożerane". Kanibalizm na poziomie galaktycznym jest rzeczą naturalną i właśnie w tej chwili Droga Mleczna pożera jedną z ponad 20 krążących wokół niej karłowatych mgławic - galaktykę karłowatą w Strzelcu - co może niektórych zdziwić, bo od czasu do czasu słyszy się o przyszłym zderzeniu naszej galaktyki z Andromedą, raczej pomijając milczeniem inne kolizje.
Żarłoczność galaktyki zależna jest od jej masy. I tutaj tak naprawdę liczą się Droga Mleczna i Andromeda. Niemal dwa razy jaśniejsza jest Andromeda, skupiająca więcej gwiazd, ale Droga Mleczna posiadając więcej ciemnej materii jest prawdopodobnie masywniejsza. Jest też płodniejsza - w Andromedzie rodzi się rocznie średnio jedna gwiazda, w Drodze Mlecznej od 3 do 5.
Do najgłośniejszego w mediach zderzenia dojdzie za ok. 2-4 mld. lat - Droga Mleczna i Andromeda pędzą na siebie z prędkością 120 km/s. Będzie to bardzo spektakularne zjawisko - na długo przed zderzeniem siły pływowe zaczną rozciągać z galaktyk długie ogony gwiazd i galaktycznego pyłu, aż w wyniku "tańca" galaktyki połączą się i powstanie jedna duża galaktyka eliptyczna - Mlekomeda. Podczas kolizji nie dojdzie do bezpośredniego zderzenia gwiazd, ani zakłócenia ruchu planet, ale w wyniku sprężania międzygwiazdowych obłoków gazu powstanie wiele nowych gwiazd i supernowych, a powstałe promieniowanie dosłownie wysterylizuje Ziemię.
Ale czy to jedyna kolizja, jaka czeka Drogę Mleczną? Kanibalizm we wszechświecie jest powszechny, a nasza Grupa Lokalna jest jedynie pyłkiem na peryferiach Supergromady Lokalnej, gdzie rządzi Gromada w Pannie z tysiącem galaktyk i biliardem słońc. Przyszłość, jaka czeka naszą Grupę lokalną można porównać analogicznie z dziejami np. galaktyki karłowatej w Strzelcu - zostanie wchłonięta przez silniejszą gromadę.
Rozszerzając horyzonty i skalę, Supergromada Lokalna jest niewielką częścią archipelagu galaktyk zwanego Laniakea, rozciągającego się na pół miliarda lat świetlnych, zawierającego 100 tys. galaktyk i posiadającego masę 100 biliardów słońc. Cała ta niewyobrażalna masa nieuchronnie dąży do tajemniczego skupiska materii jakim jest Wielki Atraktor, który jest prawdopodobnie grubym murem galaktyki. Czy w takim razie nasz wszechświat skończy w niewyobrażalnym zderzeniu? Nie do końca. Prawdą bowiem jest, że od czasu "0", czyli Wielkiego Wybuchu nasz wszechświat puchnie. I choć grawitacja działa jak hamulec, ale jest to zużyty hamulec - od jakichś 5-7 mld lat Wszechświat znów przyspiesza. Przewidywania nie brzmią optymistycznie - jeśli przyspieszenie nadal będzie postępować w tym tempie, gromady gwiazd zaczną od nas uciekać z prędkością bliską prędkości światła. I zgodnie z teorią Einsteina, ich czas będzie dla nas płynął coraz wolniej, a w efekcie ich obraz zostanie dla nas na zawsze "zamrożony".
Pocieszającym pozostaje fakt, że ciemna energia działa tylko w skali wielkich odległości międzygalaktycznych, a nasza galaktyka jest na tyle mocno związana grawitacyjnie z naszą Grupą Lokalną, że rozszerzająca się przestrzeń nie będzie w stanie nasz rozłączyć.





góra  strony...





Dorota Kuryło