Najczęstrzym zjawiskiem we Wszechświecie jest układ podwójny gwiazd. Niektórzy badacze sądzą, że Słońce znajduje się w podwójnym układzie gwiazd. Jego siostrą bliźniaczką miałaby być Nemezis, okrążająca Słońce co 26 mln lat.
65 mln lat temu dinozaury wyginęły na skutek uderzenia komety. Miało miejsce wówczas wielkie wymieranie - wyginęła spora część gatunków na Ziemi. Podobne zjawiska spotykały mieszkańców Ziemi wielokrotnie i co istotne, regularnie co 26 mln lat.
Astronom Richard Muller (Lawrence Berkeley Natl. Laboratory) uważa, iż nie jest to dziełem przypadku. Taką katastrofę mogło wywołać ciało przechodzące przez gromadę komet na skraju Układu Słonecznego wybijając komety w kierunku Słońca. Na drodze niektórych z nich może stanąć Ziemia. Zgodnie z hipotezą Mullera, to właśnie Nemezis będąca w peryhelium spycha komety w stronę centrum Układu Słonecznego. Opiera on swą teorię na badaniach paleontologów, zgodnie z którymi wielkie wymieranie gatunków powtarzało się regularnie co 26 mln lat, czego nie można tłumaczyć jedynie procesami zachodzącymi na Ziemi. Jego zdaniem to właśnie Nemezis, okrążająca Słońce co 26 mln lat zakłóca ruchy komet.
Niektórzy porównują to zjawisko do kontrolowanego wypalania traw. Katastrofy z kosmosu powodujące wielkie wymierania robią miejsce dla rozwoju innych gatunków, podobnie jak wypalanie traw oczyszcza teren i robi miejsce rodzimej roślinności i innych gatunków.
Zdaniem Mullera regularne wymieranie co 26 mln lat można tłumaczyć jedynie dziełem przypadku lub teorią Nemezis. Taki przypadek jest jednak niezwykle mało prawdopodobny.
W obłoku Oorta, znajdującym się prawie w połowie drogi do najbliższej gwiazdy (ok. 1 rok świetlny)znajduje się mnustwo komet krążących na orbicie wokół Słońca, dopuki nie zostaną zepchnięte w kierunku Słońca. Czasami bliskość innej gwiazdy wpływa grawitacyjnie na komety. Mogą one zostać wytrącone z Układu Słonecznego, zmienić swą orbitę lub skierować się w stronę Słońca. Muller uważa, że odpowiedzialna jest za to Nemezis, będąca czerwonym karłem (najpowszechniejszym typem gwiazd w galaktyce), mała gwiazda o masie 1/10 masy Słońca.
Przeciwnicy tej teorii zarzucają, że jeśli istniałaby Nemezis, powinna zostać dawno temu odkryta. Jednak biorąc pod uwagę, iż ok. 70% gwiazd występuje w układzie podwójnym, a Nemezis miałaby być bardzo ciemnym czerwonym karłem (z definicji czerwony karzeł prawie nie świeci), to wykrycie jej nie jest takie proste, a teoria Mullera zdaje się bronić.
Ponieważ Nemezis obiega Słońce co 26 mln lat, nie jesteśmy w stanie zaobserwować tego ruchu. Gdy gwiazdy w układzie podwójnym są podobnej masy (co zdarza się w ok. 10% układów podwójnych), ich orbity wokół centrum układu są podobne. Jednak Nemezis ma mieć ok. 1/10 masy Słońca, więc jej orbita w stosunku do orbity Słońca jest dużo większa - obiega ona Słońce, które prawie się nie porusza. Można to porównać do ułożeń dwóch ciał o zdecydowanie różnej masie na równoważni. By utrzymać równowagę, ciało o lżejszej masie musi znajdować się zdecydowanie dalej od środka masy.
Ze względu na obieg gwiazd, można obliczyć odległość między nimi, która przekracza nieco rok świetlny - wiadomo więc przynajmniej w jakiej odległości od Słońca należy szukać Nemezis.
Muller uważa, że może ona zostać odkryta już za kilka lat, dzięki badaniu ciemnych gwiazd. Mike Brown twierdzi, że może w tym pomóc szerokokątny teleskop pracujący w podczerwieni, dzięki czemu widzi ciepło, a nie światło. Jego czujniki mogą zatem wykryć obiekty nie świecące lecz gorące. Przykładem może być nawet zimny Jowisz, który mając temp. ok. -150oC jest znacznie cieplejszy od przestrzeni kosmicznej, której temp. wynosi kilka Kelwinów. Różnica pomiędzy tymi temperaturami sprawia, że Jowisz będący w cieniu w podczerwieni będzie jasno świecił. Jeśli więc Nemezis faktycznie krąży gdzieś w przestrzeni, zostanie wykryta dzięki podczerwieni.
Teleskop ten zakończył pracę w 2011r., jednak zebrany przez niego materiał nie został do końca przeanalizowany. Jak twierdzi Muller, nie została przebadana jeszcze nawet połowa kandydatów na Nemezis i za kilka lat powinno się okazać, czy jego teoria jest prawdziwa. Według obliczeń Nemezis powinna się zbliżyć dopiero za miliony lat, jednak analizy materiałów zebranych przez teleskop dowiodły, że już teraz coś zaburza orbity cial znajdujących się w obłoku Oorta i wysyła je do centrum Układu Słonecznego.
Popierający teorię Nemezis Greg Laughlin (Univ.of California) uważa, że gdyby Słońce nie miało siostry w podwójnym układzie, komety krążyłyby w obłoku Oorta na przewidywalnych stałych orbitach (pojawiałyby się i znikały w stałych odstępach czasu) i byłyby równomiernie rozproszone w przestrzeni. Jednak w rejonach, z których nadlatują komety można zaobserwować ich koncentrację. Jednym z wyjaśnień jest grawitacyjny wpływ niewidzialnego obiektu krążącego w ich pobliżu. Naukowcy wywnioskowali, że wielki obiekt zakłóca równowagę w obłoku Oorta. Podobnie jak wypadek (lub bramki) na autostradzie powodują korki, będące w porównaniu do skupisk komet, skupiskiem większej ilości obiektów w jednym obszarze.
Ale czy musi to być koniecznie gwiazda? Równie dobrze obiektem wytrącającym komety z obłoku Oorta może być niewykryta jeszcze wyjątkowo wielka planeta na obrzeżach Układu Słonecznego. Niektórzy naukowcy twierdzą, iż jest ona 4 razy masywniejsza od Jowisza i może być odpowiedzialna za skupiska komet w obłoku Oorta. Nazwano ją Tyche. Jest trudniejsza do wykrycia od Nemezis, gdyż nie świeci jak gwiazda. Twierdzą jednak, że spoglądając przez noktowizor możnaby było na tej planecie zobaczyć chmury podświetlone ogromnymi piorunami między obłokami.
Jednak Tyche nie można wiązać z regularnymi katastrofami na Ziemi, choć może wpływać na komety w obłoku Oorta. Powinna bowiem obiegać Słońce co 1 mln a nie co 26mln lat i jest za mała - jej grawitacja nie spowodowałaby wytrącenia komet z orbity i skierowania ich w stronę Ziemi. A zatem nawet istnienie Tyche nie wyklucza istnienia Nemezis.
W 2003r. Mike Brown odkrył w zewnętrznej części Układu Słonecznego planetoidę nieco mniejszą od naszego Księżyca, którą nazwano Sedna. Jej peryhelium jest trzy razy dalej od Słońca niż Pluton i leży w obszarze, gdzie według astronomów nie powinno być nawet planetoid - w najzimniejszym i najodleglejszym zakątku Układu Słonecznego. Na tej odległości nie ulega wpływom grawitacyjnym żadnych obiektów - nie zbliża się do planet ani obcych gwiazd.
Teoretycznie na tak odległą orbitę mogła ją zepchnąć Nemezis podobnie, jak komety w kierunku centrum Układu Słonecznego. Według astronomów miliardy lat temu Sedna krążyła po prawie kołowej orbicie wokół Słońca, podobnie jak reszta planet. Coś wypchnęło Sednę na mocno eliptyczną, wydłużoną orbitę. Następnie inna siła tak oddaliła ją od Słońca, że nie sposób wypatrzyć, co się tam dzieje. Naukowcy sądzą, że na zmianę orbity Sedny miały wpływ pływowe oddziaływanie Jowisza i Saturna, następnie grawitacyjne oddziaływanie jakiegoś większego obiektu (być może Nemezis?) spowodowało wypchnięcie jej na peryferium i "poprzeczną" zmianę jej orbity.
Zgodnie z hipotezą Nemezis, właśnie wstępuje ona w obłok Oorta. Katastrofa kosmiczna spowodowana jej oddziaływaniem jest spodziewana za ok. 10 mln. lat. W szczycie jej aktywności przewiduje się pojawienie na niebie w ciągu roku od tysiąca do 10 tys. komet, a ostrzał Ziemi będzie trwał milion lat. Ryzyko kosmicznej katastrofy znacznie wzrośnie. Katastrofy podobnej do tych, które w przeszłości powodowały wielkie wymierania, do tej powodującej zagładę dinozaurów, otwierając drogę ssakom, umożliwiając opanowanie Ziemi przez człowieka.
Zatem dla odległych przyszłych pokoleń istotną będzie odpowiedź na pytanie, czy hipoteza Nemezis znajdzie potwierdzenie i czy w przyszłości grozi ludzkości zagłada z jej strony? Choć bez wątpienia tego rodzaju zagrożenie jest spodziewane w bardzo odległej dla nas przyszłości, jednak miejmy nadzieję, że naukowcy już wkrótce będą mogli rozstrzygnąć o słuszności hipotezy Nemezis.